poniedziałek, 30 marca 2020

***


patrzę w niebo
śledzę ruchy gwiazd
ty w zegarek
bogaty od złota
w naszych oczach
odbija się czas
płynie wolno
jak przydrożny
potok


daje sygnał
do dalszej podróży
idę pieszo
drobnymi krokami
ty karocą
mnie spychasz w kałuże
nie przyspieszam
i tak się spotkamy

poniedziałek, 23 marca 2020

Panta rhei


jakże szybko spękał odwieczny napis
na kruchym murze
że to człowiek jest panem tego świata
zatarły się litery dotychczasowych znaczeń
przeraża gdy nie potrafisz powiedzieć
czy to krzyk stał się ciszą
czy cisza wielkim krzykiem
zasypiasz otulając się bezpieczną ułudą
że słowo jutro wciąż istnieje
tylko trzeba na nie
nieco dłużej poczekać

umowna wartość
traci poczucie stabilności
choćby ten zegarek na który wydałeś fortunę
wielki powód celebryckiego zadęcia
twoja duma i spełnienie
nikogo już nie interesuje
najbliższa osoba zachowuje odległość trzech metrów
i jeśli spogląda na ciebie to bardziej z lękiem
niż z zazdrością

a czas nawet jeśli wciąż płynie
to jakby inaczej
często zwalnia
czasami się zatrzymuje
wskazówki zamiast minut
odmierzają liczbę zgonów
i uzdrowień


sobota, 21 marca 2020

* * *


Jedna chmura, drugiej chmurze,
obiecała straaaaszną burzę!!!

Ty wejdź we mnie, a ja w ciebie.
i zobaczysz, jak to jebnie.

Zadziwimy zadziwionych,
przebudzimy senne dzwony,

świat zmienimy w wielkie szambo.
Nie trzęś się tak, bądź jak Rambo!

*

Ach te dzieci, chmurze dzieci,
w matni szajsu i obciachu.
Mały deszczyk ledwie leci,
bo zsikały się ze strachu.


BERET W CZASACH KORONY



moje dziś się potknęło
masuję kolano
teraz dopiero dostrzegam
tysiące podobnych kolan
i kłodę pod nogami
która to wszystko sprawiła

drobiazg
korona mi z głowy nie spadła
a jeśli nawet

ubodzy twórcy i artyści
zwykli wybierać stary beret zamiast korony
uparli się niedbale rozrzucać szal na ramionach
uwodzić burzą kudłatych włosów
pić z musztardówek tanie wino
otulać wenę nikotynowym tiulem

pozazdrościłem
zapragnąłem zostać twórcą

gdybym miał gęste kudłate włosy
też bym je nastroszył
na razie szukam po sklepach musztardówki
co wcale nie jest takie proste
może nawet o koronę łatwiej
ale o tym staram się nie myśleć


wtorek, 17 marca 2020

Mane Tekel Fares




wypatruje napisu, o którym wie, że kiedyś się pojawi.
nie na ścianie, tylko na suficie, o piątej nad ranem.
pojawi się, to pewne. nie potrzebna tu żadna uczta,
która i tak pewnie okazałaby się stypą. jemu wystarczy
samo oczekiwanie i wiara, że te trzy słowa powrócą
tajemnicą, od wieków będącą pokarmem dla niedoskonałych
ludzkich umysłów i że odnajdzie ich pierwotne znaczenie.
nie to, wykłute na skórze, ciążące sinym piętnem od lat.

mane tekel fares

nad tym napisem pochylały się najtęższe umysły.
on nie musiał się pochylać, został rzucony na
strzaskane wcześniej kolana. drewnianym pałkom
łatwiej przyszło kruszyć osłabione głodem kości,
bo bezradni i zmęczeni bogowie poodwracali
w momencie kaźni głowy. wydawało mu się, że
dostrzega ich spojrzenie, że nawet rozumie,
dlaczego coraz częściej ustępują przed dominacją
ludzkiego gatunku, który sami stworzyli, nieświadomi
późniejszych skutków. a teraz patrząc na cyfry,
wytatuowane na żywej ludzkiej skórze, zapewne
wmawiali sobie, że siny numer znaczy to,
co sami chcieliby głosić napisem na ścianie,
gdyby odzyskali władzę nad światem. ale nie znaczył.
dla człowieka powalonego, gapiącego się w niebo,
cyfry te znaczyły coś zupełnie innego.

pojmano ponumerowano unicestwiono

tego numeru nikomu i niczemu nie udało się później
wybielić. nie był też żadną przepowiednią, tylko
wyrokiem. teraz już nieważne, czy z udziałem, czy też
bez udziału setki bogów, wymyślonych przez człowieka
po to, żeby w trudnych chwilach podtrzymywali nadzieję.
mógłby dziś powiedzieć było, minęło. ale nie minęło.
wkrótce trzyczłonowy napis powinien pojawić się
ponownie, tym razem sklejony z liter, nie z cyfr.
jest już do tego przygotowany. wypatruje na suficie
słów, które wyobraźnia ludzka od wieków ubiera
w lniany, siermiężny całun wyobrażeń.

policzono zważono rozliczono


piątek, 13 marca 2020

***




rozśpiewały się drzewa
moja wiosna dojrzewa
nawet jeśli już w barwach
jesieni

białym pąkiem jabłoni
siwy kosmyk na skroni
przyozdobię
podepnę
podmienię

takie czary
niewinne
nie stać mnie już na inne
gdy brak rosy
i gałąź złamana

dzięki nim
znów się mienią
podbarwione zielenią
tamte oczy
po latach
zesłania

czwartek, 12 marca 2020

HISTORIA PROSTA I KRÓTKA



saksofon kaszle klarnet się śmieje
barman cię dostrzegł zaraz poleje
w szklaneczce życia dorodna piana
ranek trzeźwieje noc wciąż pijana
oto historia prosta i krótka
taniec na rurze karty i wódka
prawdy czerpane ze szklanej kuli
twój krzyk nad ranem kto mnie przytuli

a blues wciąż płynie
na rzewnej fali
jakby nie było pytań stugarbnych
wszystko mój stary przez te gitary
przez te ich skargi

*

saksofon kaszle klarnet się śmieje
w kolczastych nutach krwawią nadzieje
as bije króla dama waleta
brzęczy korona jak zwykły metal
znów tak jak zawsze świtem rozmyte
bledną widoki na piękne życie
coś zatrzaskuje jedyne okno
może to wódka może samotność

a blues wciąż płynie
i ty też płyniesz
a może nawet już odpłynąłeś
kręci się kręci w rdzawej maszynie
koło za kołem

sobota, 7 marca 2020

***


znów piszesz coś
na serwetce
dziś już gdzie indziej
gdzieś ponad
a mnie
po Saskiej Kępie
ściga wciąż wiosna
spóźniona


to dzięki tobie
Agnieszko
życie traktuję jak taniec
nie martwi mnie
słowo przeszłość
wciąż brnę za tobą
w pisanie

wtorek, 3 marca 2020

Wyszeptanie




mówi że odnajduje u ciebie
aksamitną skórę młodej Azjatki
on to wie
ty raczej nie
nie podróżowałaś tam gdzie on
tajemnica dotyku wciąż drzemie w tobie
naiwna i nierozbudzona

mówi że przewidziało mu się szczęście
że gwiazdy też to potwierdzają
a ty tak mało wiesz o przepowiedniach
o gwiazdach jeszcze mniej
wystarczą ci migotliwe słowa
ulotne w księżycowym wyszeptaniu

mówi że do nieba schodzi sie w dół
po stopniach grzechów
widać każdy ma swoje niebo
i zapewne też swoje piekło
a tobie obojętne jest czy niebo
masz nad głową czy pod plecami
byleby tylko było
jak ta przelatująca i gasnąca iskra

nie oczekiwałaś wiele
noc perseidów właśnie mija
spadają ostatnie kolorowe kłamstewka
na spotkanie których
poszłaś za nim w miękkość traw
zawieszona pod wielkim
sierpniowym niebem