niedziela, 27 września 2020

SEN O BEZSENNYCH

 

ty której nie ma i nie było

to z tobą rozmawiam nad ranem


to nie tak że nie istniejesz

ani że jest odwrotnie

to zbyt skomplikowane

poduszka lepiej sobie z tym radzi


ta bezsenność to pragnienie

zamieszkania w twoim życiu

tak bardzo się spóźniłem

wciąż jeszcze się rozglądam

nieśmiało stawiam stopy

ale jestem dojrzałem do tego,

by sprzedać samotność

za ten sam deszcz co wtedy


*

w mijanych twarzach tak mało dziś twarzy

w ulotnych słowach tak mało słów

w spojrzeniach przechodniów tak mało mnie

w snach coraz więcej ciebie



wtorek, 22 września 2020

JURATA

 Jeszcze świt mglisty jak niedospanie,

jakieś słowo na drogę powrotną,

potem wszystko zabierze niepamięć,

bury dym pozostanie i popiół.

Resztka nocy sufitu się chwyci,

bose stopy obmyje jak fala.

Zbyt dyskretna, by światło przemycić.

Zbyt taktowna, by pytać co dalej.


W małym domku, dwa kroki od plaży,

w naszych rękach świt każdy dojrzewa.

Siedem nocy nam musi wystarczyć

pod jabłonią

dobrego i złego.


Jeszcze tylko tulące nas ściany

w pokoiku, którego nie znamy,

i wzrok w sufit wczepiony palcami,

a za ścianą ktoś w szepty wsłuchany.

Jeszcze szkło przewrócone na stole,

lustro zbite w porywie niemocy,

jeszcze wódka paląca jak piołun,

pusty peron kończącej się nocy.


W małym domku, dwa kroki od plaży,

gdzie niedawno rodziła się miłość,

gdzie tak wiele się mogło wydarzyć,

a zdarzyło się to,

co zdarzyło.





ZANIM

 gdy stawiałem pierwsze kroki

uczyłeś mnie sprężystości i zapachu traw

pokazywałeś jak uderzeniem metalu o metal

chronić w sadzie czereśnie przed zaborczością szpaków

naprowadzając w parkowych alejkach na kałuże

nęciłeś magią oceanów i bezludnych wysp

czytając bajki zapewniałeś

że dobro zawsze zwycięża zło

tajnikami gry w szachy

obiecywałeś świat zasad prostych i uczciwych


nie wspomniałeś

że ten świat tak naprawdę wygląda inaczej

od pewnego czasu uczę się tego sam

nie boję się odcisków i zadrapań

co najwyżej niepokoję się o małą istotkę

dla której buduję dom i sadzę drzewo


ja też podaruję jej świat bajek

taki niewinny list polecający na dalszą drogę

zanim...



STARA FOTOGRAFIA

 dwa latka mam

być może więcej

prowadzisz mnie za rękę

tato

Park Praski

gdzieś od strony ZOO

niedzielny spacer

zieleń

lato

ze sznurka

zrywa się balonik

wiatr go unosi

w stronę nieba


poszybowałeś

wkrótce za nim

niepomny krzyku

że nie trzeba



* * *

 nową historią

nowym pomnikiem

w oczy się śmieją


TO KIEDYŚ MINIE!!!!

nadzieja krzykiem

a krzyk nadzieją

środa, 16 września 2020

SEN O POZOSTANIU

 pozbieraj po nim słowa

rozwieś na szybach akwarium

dla złotej rybki

 

to najważniejsze zamieść na lustrze

na czas mycia i płukania zębów

 

te o głodzie uczuć

przytwierdź magnesem na lodówce

a tamte mówiące

jak bardzo nie może bez ciebie żyć

przyczep na wprost drzwi wejściowych

 

jego ciało zdejmij z siebie dopiero wtedy

gdy będzie już daleko

 

resztki ciepła z popiołów nakryj kloszem

zachowaj na wypadek

gdyby klamka już nigdy więcej

nie odezwała się

oszukańczym piskiem



piątek, 11 września 2020

ZBYSZKOWI

 

a przecież mogło być inaczej

i nie mogło być

a przecież życie kusiło

i zniechęcało

a przecież...


teraz

gdy już odeszła

wciąż będziesz toczył walkę

nie mniejszą

niż ta przez ostatnie trzydzieści lat

którą zapisałeś się w historii świata


będziesz zmagał się z pamięcią

własnym głosem odbitym od głuchej ściany

bo przecież nie przestaniesz dla niej czytać

nie przestaniesz rozmawiać

nie przestaniesz



niedziela, 6 września 2020

Imagine


poruszasz ustami

ale ja patrzę w twoje mądre oczy


żadnego piekła pod nami żadnego nieba 

żadnych religii zawiści ani głodu

żadnego zabić albo umrzeć

tylko braterstwo ludzi dzielących się światem

chciałbym to sobie wyobrazić

ale nie jestem w stanie

nie dziś


moja wyobraźnia to ptak

od narodzin chowany w klatce

nie znający dotyku chmur

nawet gdybym zdecydował się go wypuścić

wiem że powróci

sprawi to obfitość sypanego przeze mnie ziarna

doprawionego toksyczną półprawdą

że wolność często prowadzi do zguby


twój głos ma wielką moc

filtruję go przez przymknięte powieki

tylko tak potrafię zmierzyć się ze słowem

i m a g i n e