środa, 29 grudnia 2021

poniedziałek, 27 grudnia 2021

niedziela, 26 grudnia 2021

wtorek, 21 grudnia 2021

poniedziałek, 13 grudnia 2021

* * *

 

Zawłaszcza nas ten świat,

w pośpiechu bezrozumnym,

przetacza potok aut

jak pływające trumny,


a w nim od dawna JA,

TY ledwie od minuty,

samotne serca dwa

i jeden współny smutek.


*


Kapelusz kryje twarz,

uchylam go nieśmiało,

nie pytam, czy mnie znasz,


wiem tylko,

że czekałaś.









czwartek, 9 grudnia 2021

poniedziałek, 6 grudnia 2021

* * *

 zanim już jutro 

poznacie bliżej

prawdziwe ciepło 

i dotyk


wyślij jej uśmiech   :)

ona ci serce  <3


zapowiedź rychłej

tęsknoty


ekran smartphona

ciepła nie daje

lecz się nie martwcie

nie trzeba


to tylko pierwsze

nieśmiałe kroki

po stromych schodach

do nieba



piątek, 3 grudnia 2021

DAR

 Poeta chciałby w sławie skonać,

za dar pisania oddać wszystko,

zamieszkać w sercach,  lub też ponad,

choćby i obok, byle blisko.

Bogatym rymem pragnie zwabić

spojrzenia czyjeś najłaskawsze.

Cierpi gdy słyszy: król jest nagi.


Poeta nagim był od zawsze .


Odsłania duszę, potem ciało,

średniówką dzieli je na części,

a nie każdemu by się chciało

lichą nagością innych nęcić.

Golizną, w której kropla słona

przebłyskiem wznieca krzyk szaleństwa.


Jak tu nie kochać, Pigmaliona,

któremu rym przysparza męstwa.


Jak nie przygarnąć, nie przytulić

tego, któremu pęka głowa,

gdy stara się ze szklanej kuli

przechwycić wróżby, zmienić w słowa.


*


Ech, Misza, Misza... przyjacielu,

laur dziś zdobi twoje skronie.

Na chmurze siedzisz, jak w  fotelu,

gdzieś tam, w niebieskim Panteonie.


SPOKÓJ JESIENNEGO NIEBA

 już ci mówiłem

lubię spokój jesiennego nieba

ono ufność mojego spojrzenia


a może nie mówiłem

tylko porozumiewawczo zmrużyłem oczy

w których wiatr przysiadł na progu

a na dach zbiegało z nieba

senne stado słoni


deszcz o nieznanym imieniu

w bezimiennej empatii

powitał mnie łzą


zza grubych murów

siedmiopalczaste drzewo

kusiło mnie szczęściem


nie obiecywało niczego


ja niczego

nie żądałem



POMIĘDZY CHWILĄ A CHWILĄ



 w takich chwilach...

a chwile te nie zapobiegną bezradności

uwięzionej w lojalnym otępieniu starego psa

dla którego wolność

byłaby niewyobrażalną krzywdą

 

w takich więc chwilach...

a trzeba mieć świadomość

że chwil widocznych z kosmosu

jest naprawdę niewiele

 

zatem w chwilach które...

a pamiętać też należy

że nie tak łatwo jest niemej z wyboru istocie

operować proszącym spojrzeniem

tak by dłoniom spokój zachować

a policzkom darować suchość

 

w takich właśnie chwilach

czujesz się jak wiersz

zrodzony i zagubiony w czasie snu

którego nigdy nie uda się już przypomnieć


MORZE POZORNIE CZERWONE

 


morze nie zamierzało się rozstąpić

wszedłem w nie na długość jednej nocy

zawróciłem

wciąż bez przekonania

że życie po życiu

warte ocalenia


nie byłem narodem wybranym

ani też tym jedynym wybrańcem

choć tak bardzo pragnąłem

nie łudziłaś 

ziemią obiecaną


w zwierzęcym pożądaniu

uczepiłem się zniewolenia

tak jak wilk czepia się nocą księżyca


trwanie w niewoli

oswajam horyzontem

który wydaje się bliski

a wciąż jest

i zawsze będzie

nieosiągalny



NIE TRZEBA BYŁO

 mówisz nie trzeba było

zawsze tak mówisz

a to tylko kwiaty

niewielki bukiet

czasem jedna róża


mówisz i nic nie mówisz

a ja słyszę to co niesłyszalne

wyciągnięta po nie dłoń

szepce coś na ucho mojej


grzeczność niejedno ma imię

pokochałem to twoje nie trzeba

nie wymagam więcej


spójrz na tego pianistę

od godziny stuka w klawisze

a właśnie teraz przeszkliło mu się spojrzenie


co w ludziach takiego

co takiego jest w muzyce

co w twoich oczach

zawieszonych nad stygnącą kawą

co w palcach przenoszących aksamitność płatków

na moją szorstką skórę


co w słowach nie trzeba było

po których od środka

szklą się również moje oczy

nawet jeśli tego

nie dostrzegasz




MIŁOŚĆ Z KLOCKÓW LEGO

 dziś znowu wymienicie się ciałami

wczepiona paznokciami wzniesiesz się

ku jasnej stronie mocy

a on pół mężczyzna pół dziecko

po raz kolejny ucieszy się z odkrycia

że gdy jesteś w nowiu wyją do ciebie wilki


wciąż oddala swój powrót z Gwiezdnych Wojen

Nibylandii też zapewne nigdy nie opuści

jesteś zmuszona wmawiać sobie że dorosłość 

to zbędny dar i kochać go takim jaki jest

niepoprawny wieczny dzieciak


Leia już na zawsze pozostanie dla ciebie konkurentką

starasz się rywalizować z nią jak równa z równą

jak księżniczka z księżniczką

jak miłość brzemienna z miłością bezpłodną


klockami lego też z nikim się nie dzieli

dla ciebie nie zamierza robić wyjątku

odpłacasz mu własnymi konstrukcjami

szepty dopasowujesz do oddechów

układasz z nich schody do wspólnej wspinaczki

i cieszysz się gdy twój mały książę nazywa cię różą


bo niezwykłe i księżycowe to doznanie

móc się wtedy dla niego otworzyć