środa, 20 września 2023

* * *

 mam twoje serce

ty masz moje

to wielka 

wielka

wielka sprawa


teraz już jedź

kiedy powrócisz

zostaw je

w sobie

nie oddawaj



poniedziałek, 18 września 2023

Teraz tylko

 podniesiesz z podłogi

rozrzucone poduszki i ubranie

książki karnie powrócą na półki

podarte listy trafią do kosza

kula ziemska przybierze

właściwy kierunek obrotu

słońce odzyska ziemię

noc przestanie być dniem

a minuty godzinami


teraz tylko wypuścisz motyla

który rozszalał się w brzuchu

zetrzesz ślady moich stóp

moich butów

mojego oddechu


wybacz że zakłóciłem

podeptałem

poprzewracałem


ale to właśnie dla tych chwil zatracenia

szaleństwa i chaosu

otworzyłaś przede mną drzwi


otworzyłaś siebie



niedziela, 17 września 2023

Dzikie Pola 2023

 Czasami nucę dumkę o sokołach, 

o przydomowej czerwonej kalinie.

Obok mnie anioł z przestrzelonym skrzydłem,

zadbam o niego, jestem mu to winien.

Nie martw się o mnie. Pomyśl o czymś dobrym,

o chwilach ciszy na rozrytych stepach,

o wiośnie, która niełatwą ma drogę

lecz w końcu dotrze. Bóg nam to obiecał.


Co z sokołami z narodowych pieśni?

Dron je przegonił, to przed nim uciekły,

znalazły gniazda w ukraińskich sercach,

to ważne, żeby przeżyły to piekło.

A co z kaliną? Z czerwoną kaliną,

która nas łączy pod swoim symbolem?

Jej krople bardziej czerwone, jak dawniej,

za to gałęzie tak samo zielone.


O czym rozmyślam? To skromne marzenie,

że gdyby przyszło z bombami się mierzyć

ktoś zadbał o to, aby moje ciało

spoczęło w grobie, w którym matka leży. 

Chciałbym, lecz tego nikt dziś nie obieca,

więc o czym innym myślę teraz stale,

by krzyż stepowy nie był bezimienny

i żebyś kiedyś mogła mnie odnaleźć.



sobota, 16 września 2023

* * *

 


Kopernik była kobietą

i trudno temu zaprzeczyć 

być może oberwę za to

że gadam takie rzeczy

nie ja to wymyśliłem

ta prawda nie wyszła ode mnie

świat zna już kobiecą siłę

co zdolna poruszyć ziemię

gapią się z nieba bez przerwy

oczy nieznanej  planety

światło i bezkres ciemny

niezbite cechy kobiety


a we mnie nastrój szampański

czuję się niemal jak w raju

w zasięgu tylu niebiańskich

ciał  co mnie przyciągają

czas czynią pojęciem względnym

i zniewalają połyskiem

są jak cekiny i perły

na ciele tak bardzo bliskim

kobieta potrafi kręcić

wiem dobrze o tym niestety

bo sam wiruję na pętli

pewnej niebiańskiej kobiety


*


tę prawdę do młodzieży

wyrażam prosto i szczerze

nie każdy musi w to wierzyć

ja wierzę



piątek, 15 września 2023

Mondo Cane

 wyrzuciłeś starą poduszkę

obok przepełnionego śmietnika


teraz tuli się do niej pies

śni o psim raju

jest mu ciepło miękko i wygodnie


zapewne nie wyczuwasz 

istoty psiego serca

wznoszenia na tylnych łapach

gdy liże po twarzy

ani cmentarnych historii

gdy kładąc się na mogile

podąża za swoim panem


nie wyczuwasz też

istoty psiego raju

ja go też nie znam

nikt nie zna

ten pies zapewne też


a przecież śpi

a przecież śni

a przecież jest mu ciepło



środa, 13 września 2023

Myślę i co z tego

 myślę więc jestem

na dziś dość myślenia

chcę przetrwać do rana

bez prawd i logiki


gdy się obudzę

myślenie włączy się samo

potrafi być bolesne

ten rodzaj bólu

już zdążyłem oswoić


myślę więc jestem

jestem więc myślę

może po prostu myślę

że jestem


a może czas już

akceptację zastąpić buntem

i postawić się światu pytaniem

myślę

ale czy jestem

czy istnieję naprawdę


nie mam złudzeń

że świat

odpowie milczeniem



Wiersz zaczepiony o księżyc

 nie pierwszy raz lustro odgradza się ode mnie

cienkimi mackami pajęczyny

straszy znakami zapytania które potem

demonstracyjnie usuwa

a ja uciekam zapominając o goleniu

 

w autobusie dziewczyny ustępują mi miejsca

zbyt piękne by nie było w tej uprzejmości ostrza

zbyt młode żeby zabić

 

potem to wszystko wraca w rozkołysaną noc

która rozciąga się jak guma zaczepiona o księżyc

a obok na białym posłaniu przysiada czas

ten sam co zagląda w moje lustro

 

nigdy nie byłem i nie będę dla niego partnerem

ani też przeciwnikiem

choć byłoby to jakieś wyjście

 

ciągnie mnie na uwięzi ruchem jednostajnie

przyśpieszonym i nie jest to nawet wyścig

bo nie staram się go dogonić

 

nie jemu ulegam nie z nim toczę walkę

z samym sobą ją toczę ale żadna to walka

żadna to nawet uległość

 

w dopalających się włosach znów poczuję nad ranem

kocie kroki twoich palców

uśmiechniesz się nie otwierając oczu

nic nie powiesz nie musisz

 

to zwykle wystarcza

żebym wrócił pogodzić się z lustrem



WIERSZ NA NIEWYCZERPANYM PAPIERZE

 tak trudno jest określić czy lalka ma serce

w szmacianą jeszcze uwierzę w plastikową już nie

jej włosy to zwierzęca sprężystość i połysk


a w dotyku chłód i elastyczność sztucznych włókien

usta nieświadome daru oddechu ani szeptów

nie zaznały słów którymi karmi się życie


oczy okrągłe i szkliste ich nieruchomość

potrafi przerazić nie przenikniesz do wnętrza

nie poczujesz ciepła są piękne blichtrem


wymyślonym przez współczesnego homo

na potrzeby sztucznych kwiatów być może

jest tam jakieś serce niekoniecznie twarde i zimne


ale na razie to tylko pobożne życzenie

zakochanego biedaka

zapisane przesympatycznym atramentem

na niewyczerpanym papierze

rozbijające się o polietylen

mające przelotną i przejściową zdolność odczuwania 

jak uciekające w bok spojrzenie

jak stukot kół o kolejowe tory


farewell miss Iza

farewell



Wiersz bez przerwy na reklamę

 odnajduje mnie czas miniony

takie to miejsce i taki sad

wprawdzie nie jest już sadem

ale aby stał się nim znowu

wystarczy przymknąć powieki

i wejść w przewijającą się stopklatkę

bez przerwy na reklamę


odnajdują mnie tamte malwy

fantomowa szczęśliwość

blaszana bańka na mleko


odnajdują mnie czereśniowe minuty

czają się z boku

podchodzą pod nogi jak kos

odciągający teatrem gestów

od ukrytego w zaroślach gniazda

nie boją się moich stóp

a ja...


pluję pestką

namiętnie

tak jak wypluwa się obojętność