sobota, 12 kwietnia 2025

* * *

 zbyt ambitna jesteś

by stać się  członkiem

wilczego stada


to tylko samotność

bezludna poduszka

w archipelagu wspomnień

twarz w deszczowym muralu

na szybie

i cisza która pragnie

być krzykiem

wyją nocami do księżyca


ty z dobroci serca

udzielasz im tylko

schronienia





środa, 9 kwietnia 2025

* * *

 przeleciały nade mną ptaki

spojrzałem zazdrośnie

w niebo


czasem

gdy staję się wierszem

przypinam do pleców

słowa

rozskrzydlam je

staję na palcach

podskakuję


nie opuszcza mnie nadzieja

że zawisnę tak

na dłużej

i to one

będą zmuszone

podążać za mną

ptasim wzrokiem



wtorek, 8 kwietnia 2025

* * *

 za wcześnie

za bardzo

za późno


tak wszystko

zaczynać

 od nowa


ty

miałeś być tylko

kochankiem


i nie bój się

tego słowa



poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Dasz radę

 przed tobą jeszcze

śliskość kamienia pod stopą

pierwszy pocałunek

pierwsza prawdziwa łza

powtórna nauka chodzenia

roztrzaskany o ścianę talerz

trzaśnięcie drzwiami

wędrówka bez nawigacji

i rozkładu jazdy

noce na pustym peronie


twój pociąg nadjedzie

przed tobą życie

pięknie brzmiące słowo

łatwe do przeliterowania


dasz radę

masz serce babci

determinację matki

fantazję starszego brata

i znoszone buty ojca

których zapomniał zabrać

wychodząc z torbą podróżną

pamiętnego ranka

po papierosy


dasz radę




czwartek, 3 kwietnia 2025

PODUSZKOWE PRELUDIUM

 


cieszy że gdy chcesz dzielić z kimś

gorący jeszcze sen

dzwonisz wtedy do mnie

gdy chcesz wypłukać nadmiar soli

po przełknięciu śliny

dzwonisz do mnie

gdy osiadasz Chopinem

na lipcowym wieczornieniu

też jestem z tobą


dzielę się poduszką

bez lęku że to preludium

tak bardzo deszczowe

i że gdy nie chcesz niczego

z tym niechceniem

też dzwonisz do mnie


cieszy gdy w mailowej skrzynce

odnajduję twój spacer po lesie

jezioro i pierwsze jagody

bo tyle w nim spotkań i niespotkań

tyle szczebiotu i różnorodnych skrzydeł


i mnie cichego w tobie

i ciebie rozgadanej we mnie



niedziela, 23 marca 2025

* * *

 ulotne chwile

śnieżnobiałe cienie

zielony księżyc

i niebieskie słońce


to tylko ja

to tylko zakręcenie

to moje wiersze

które w głowie mącą




środa, 19 marca 2025

Po wielkim wybuchu

 to nie to o czym myślisz

to nie ruch firanek

nie klamka naciskana

nie cień zabłąkany


tylko rysy na ścianie

po martwym muralu

zdrapywanym palcami

aż po krwawe rany


odkryłaś dziś na nowo

że życie istnieje

że mimo końca świata

ziemia wciąż się kręci


właśnie deszcz przestał płakać

ty też już odpocznij

od zsuwania się kroplą

po szybie pamięci